Forum www.tcpvelmar.fora.pl Strona Główna www.tcpvelmar.fora.pl
Forum TCP Velmar Team
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bardo 10.05

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tcpvelmar.fora.pl Strona Główna -> MTB Marathon
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuba Ruszkowski




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malichy/Pruszkow

PostWysłany: Wto 10:49, 06 Maj 2008    Temat postu: Bardo 10.05

Czy ktoś się wybiera na ten matron? Jest szansa na zabranie się z kimś?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wilk




Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:15, 11 Maj 2008    Temat postu:

No i juz po Bardzie. To był bardzo inny wyscig. Osobny start giga mega. Lesna trasa z minimalna iloscia kontaktu z siedzibami ludzkimi sprawiła, że miało sie wrażenie samotnej walki z trasą. Przez prawie połowę dystansu ani nikogo nie doganiałem, ani nikt mnie nie gonił. Po jak zwykle żywiołowym starcie peleton sie ułożył i nie mieszał sie aż do końcowych kilometrów - ale nie uprzedzajmy wypadków. Na pierwszym podjeździe nie cisnąłem za mocno: raz, że nie chciałem, a dwa, że nie bardzo mogłem. Nawet tętno jakos mi nie wchodziło. Czyżby kryzys i przemęczenie? Zastanawiałem się po co ja tu wogole jestem. Mam ważne pozasportowe rzeczy na głowie. Jakos nie chciał mi się przełączyć w głowie tryb sport. Jadąc spokojnie powolutku wyprzedziłem Jarka Kolarza z Welodromu. On jest po chorobie i powoli odbudowuje formę. Na poczatku drugiego podjazdu dogoniłem Piotrka, ktróry zaplątał się z biegami i zwolnił. Wolno go wyprzedziłem i wspinałem sie bez zbytniej energii. Sam nie wiem jak i dlaczego straciłem go szybko z oczu. O dziwo jednak zaraz za mną pojawił sie jakiś inny zawodnik Velmaru. Nie był to Piotrek - tego poznam wszędzie niezależnie jak sie przebierze! Nie był to też Krzysiek Wyścigowiec. A więc kto? Zapewne Kuba Ruszkowski dzielnie podążał moim śladem. I choć dawałem słabo widok tego zawodnika na trasie był pewnym -miłym - zaskoczeniem. Jednak wkrótce zostałem sam. Po paru kilometrach dogoniłem zawodnika, który jechał wyprostowany, jakby na wycieczkę. Minąłem bufet. Wycieczkowiec dogonił mnie i powiedział - a jakże - że jedzie na wycieczkę. "Tacy sa najgorsi" - pomyslałem. Jedzie sobie beż żadnego wysiłku. Raz przyspieszy, a to znowu zachwyci sie widokiem i zwolni. Tak czy inaczej jechalismy razem. Rozmawialismy przyjaźnie, a że tętno było małe to nic nam w rozmowie nie przeszkadzało. Opowiadalismy sobie o zyciu. Nikt nas nie gonił. A gzie jest Piotrek??? W taki lajtowy sposób osiągnęlismy najwyższy punkt trasy. Dogoniło nas dwóch zawodników odrabiających straty po defektach i zaczął się zjazd do Laskówki. Okazało się, że całkiem trudny. A więc rozbrykalismy się z wycieczkowiczem całkiem mocno. Dogoniłiśmy Agę Zych. Wielkie zdziwienie! Dogoniliśmy, a wręcz ominęliśmy Agnieszke Krok, która zazwyczaj ma awersję do technicznych zjadów. Wyprzedzilismy też ze 3 innych zawodników. Obaj z wycieczkowiczem stwierdziliśmy, że nam się zaczyna podobać. Wyboistymi drogami dotarlismy do Barda. Tam na podjeździe do drogi krzyżowej wycieczkowicz mi odjechał - wiedziałem że tak będzie! A mnie dogonił cierpliwy Mercedes i jakas dziewczyna. Nie chciałem, aby mnie jednak wyprzedzili bo potem była droga krzyzowa - moja specjalność. Na drogę wjechałem pierwszy i tak dawałem po kamieniach, że oberwał mi sie numer startowy. Wisial na jednym oczku. Na końcu drogi dogoniłem wycieczkowicza. Przejechaliśmy razem przez bardo i zaczęlismy sie wspinać na drugą część trasy. Jechalismy razem. Mnie zaczęła psuć sie przednia przerzutka. Wycieczkowicz mi odjechał. Zacząl się stromy podjazd. Było miękko i paskudnie. Podchodziłem. Wyprzedziła mnie Aga Zych - to było do przewidzenia. Ona to wszystko wjechała! Potem zaczęły się totalne górskie bezdroża. Wielkie błota, lub gliniaste drogi. Jechałem słabo. Nic mi sie nie chciało. Tętno było niskie. Wyprzedził mnie Bydzia Power, z ktorym pogadałem sobie przyjaźnie i który zdiagnozowal u mnie przemęczenie. Wyprzedził mnie też cierpliwy Mercedes. Nastały ciężkie kilometry nudy bez historii. Minąłem bufet, na którym stał cierpliwy Merc i zaczął się ostatni długi podjazd latwą szutrówką. Cierpliwy zbyt szybko mnie dogonił i spokojnie wyprzedził. Ja wolno zbliżałem sie do innego spokojnego zawodnika (niebieskiego). Łapały go skurcze. Wyprzedziłem więc. Dotarlismy na szczyt i powiedziałem niebieskiemu, aby sie nie przejmował bo jesteśmy na szczycie i teraz będzie po równym. Uwierzył mi i momentalnie odżył i odjechał. Zostałem znowu sam. Mimo, że było płasko, to jednak nie równo i nie jechałem szybko. Nagle płaskie sie skończyło i zobaczyłem super stroma ścieżkę bez końca. Niebieski stał chyba nieźle podłamamy. A jednak nie było płasko. Ja podchodziłem normalnie. Tetno podskoczyło - miało dokąd! Minąłem innego słabnącego. I NAGLE!!! Nagle zobaczyłem grupę zawodników i coś żółtego. Przyczaiłem się. Tak to był Inzynier! Przyspieszyłem kroku i juz go miałem. Tętno zaczęło normalnie pracować. Inzynier mnie zobaczył. Narzekał na trasę, klął. Za dużo przewyższeń. Co to jest??? Alpy, czy co? A mnie jak to zwykle bywa nagle wszystko zaczęło się podobać. Podłaz sie skończył i uformował sie może 6 osobowy peleton. Dla mnie liczył sie jednak tylko Inżynier. Mimo lamentów Inzynier rozpoczął atak. A ja za nim i peleton juz nie istniał. Nagle dogonilismy kolejna grupke zawodników, gdzie prym wiódł wycieczkowicz. Wywinął wielkiego orła w błocie. Wstał, ruszył i bardzo ucieszył sie na mój widok. Dopytywał się , czy widziałem jak leciał. Ja juz jednak nie miałem czasu na rozmowę. Dałem mu znać, że walczę, choć do końca etapu nie zorientowal się z kim. Inzynier ciągle kontrktakował. Widziałem jednak, że słabnie na każdym małym podjeździe. Ja natomiast miałem kłopot z przerzutką. Zdażały mi się też chain sucki, a więc nie mogłem mu odjechać. Rozpocząl się wielokilometrowy zjazd singlami, kamieniami, błotem. Pędziłem wspaniale. Wymijałem wolno jadących zawodników. Za mną tylko wycieczkowicz - tak mi się wydawało. Uśmiechały mi sie oczy, bo wiedziałem, że Inzynier nie lubi tak zjeżdżać. Potem szeroka szutrówka polem i szosa. Kilka kilometrów do mety szosą! Daję srednio mocno. Gonie jakiegos zawodnika. Czuje obecność z tyłu. Kto za mną? INŻYNIER!!! A więc nie wycieczkowicz? Jadę 35km/h. Inzynier jak przyklejony. Co robić? Grac z nim w szosowe szachy? Szkoda! Można gonic innych. Ależ on jest mocny! Utrzymał sie na zjeździe i walczy! Nagle ktoś młody wyprysnąl do przodu z prędkością rakiety. Inzynier zerwał sie za nim. Ja skoczyłem na koło inżyniera. Super. Na zegarze pewnie 40, a ja mam masę siły i nie musze się męczyć. Młody wypalił się szybko i zgasł. Nagle pojawił się Trapez i zaatakował na malutkim podjeździe. Ja skoczyłem za nim. Boże skąd ja mam siłę? Wtedy chyba Inżynier nie wytrzymał, ale ja o tym jeszcze nie wiedziałem. Potem zaczął sie spokojny zjazd ulicami Barda. Wyprzedziłem Trapeza, a mnie wyprzedził wycieczkowicz. Lekki podjazd szosa do mety ułatwił wycieczkowicz, który spokojnie rozcinal powietrze. Ja za nim. Przed metą czekały nas trudne single, wjazdy i podjazdy. Nie mogłem zmienić tarczy na małą. Wyprzedził mnie Trapez. Ja jakims cudem podjechałem stromizne na średniej. Wycieczkowicz zagrzwaał mnie do walki słownie i dopytywał sie z kim walczę. Nie potrafiłem mu precyzyjnie odpowiedzieć. Inzyniera nigdzie nie było widać. Na górkę przed stadionem wjechałem sporo za Trapezem i jakims zawodnikiem (chyba z mega). Nadrabiałem powoli. Na krótkim zjeździe przed stadionem dogoniłem megowca. Dawałem na maksa na finiszu i ku swemu zdziwieniu doszedłem Trapeza, co miało jednak tylko statystyczne znaczenia. Przeciez nie z nim walczyłem! Za mna przyjechał usmiechnięty i zrelaksowany wycieczkowicz. Pół minuty za mna wpadł cierpliwy Mercedes - szacunek - bardzo równomierny zawodnik! Inzynier jak sie okazało doatał mocnych skurczy i odpuscił końcówkę. Piotrek przyjechał około 25 minut później. Okazało się, że trochę błądził na trasie. Potem przyjechał Jarek Kolarz. Dał radę. A potem Jarek Łomnicki i Krzysiek Wyścigowiec. Na Kubę Ruszkowskiego się nie doczekałem. Pojechalismy do domu.

Pytanie? Ile mógłbym zdziałać, gdybym był dobrze mentalnie przygotowany od początku??? Tego sie nie dowiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wilk dnia Nie 18:29, 11 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inżynier




Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:40, 11 Maj 2008    Temat postu:

Ja startu (pomimo wreszcie po okresie wypoczynku) do udanych zaliczyć nie mogę. Chyba już nastąpiło lekkie zmęczenie materiału.
Faktycznie mocno sfrajerowałem się w końcówce niepotrzebnie siadając młodemu na koło. Okupiłem to później niestety skurczami. Tak w ogóle to cały czas czekałem na zapowiadane przejście przez rzekę, z którego widać musieli w końcu zrezygnować. Szkoda,że zawsze orgi muszą dostać za coś minusa. Plusów zdecydowanie jednak więcej a ten pomysł z oddzielnym startem genialny.
Jeśli chodzi o trasę to ja dzielę ją na dwie części. Pierwsza genialna, może za mało techniczna – tak ścigają się w Alpach. Druga pętelka jednak zdecydowanie bez sensu. Śmierć podłazom i ostrym podjazdom!
Wilku, jeszczeraz gratulację! Te epickie walki to czysta przyjemność. Już dziś szykuje się na rewanż w Głuszycy . Nieśmiało przyznam jednak, że zobaczyć twoją minę na asfalcie po zjeżdzie – bezcenne, na takie chwile się czeka i to wspomnienie przede wszystkim mi zostanie z Barda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuba Ruszkowski




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malichy/Pruszkow

PostWysłany: Wto 8:02, 13 Maj 2008    Temat postu:

No właśnie... Wilk napisał że jechało mu się słabo a ja już sie cieszyłem że potrafię Wilka dogonić Very Happy Tak dobrze we własnym mniemaniu jechało mi się do 30 km, potem motor wysiadł - widać brak treningu na dłuższych dystansach. Potem tasowaliśmy sie z Piotrkiem Czapskim, który zgubił trasę. Ten ostatni podłaz wyssał ze mnie resztki sił do tego stopnia że na zjeżdzie tuż po nim miałem dosyć poważną glebę.
Co do trasy to mam mieszane uczucia - za mało technicznych odcinków, czasem nudna za to momentami widoki fantastyczne. No i zjazd po drodze krzyżowej... Byłem tam pierwszy raz a leciałem w dól mijając wszystkich - super! Miało też być sucho Very Happy a pod koniec wyścigu łańcuch piszczał jak zarzynana świnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzesiek




Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków

PostWysłany: Wto 10:15, 13 Maj 2008    Temat postu:

(No i zjazd po drodze krzyżowej... Byłem tam pierwszy raz a leciałem w dól mijając wszystkich - super! )

Jeżeli to ta sama droga dwa razy tu wspominana w o ile pamiętam Chwalisławiu , to nawet jak patrzę teraz na moje prawe kolano to mną wstrzasa. Jeden z powodów dlaczego nie pałam checią wyscigów w prawdziwych górach.
Pierwszy raz jak stałem na poczatku tej krzyżowej drogi tez pomyslałem super .Młody jesteś. Nie daj się na zjazdach podpuścić Wilkowi . On jest wysoko ubezpieczony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filip




Dołączył: 23 Gru 2007
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:29, 13 Maj 2008    Temat postu:

i potrafi człowieka wykończyć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wilk




Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:02, 13 Maj 2008    Temat postu:

ha ha ha. pamiętam ten wielki epicki wyscig w Złotym Stoku w 2005 roku. Grubo ponad 100 km. Tam dwa razy zjeżdżało sie z Drogi Krzyżowej, która kończy się w Bardzie. Wtedy była one trudniejsza niż teraz (albo tak się wydawało). Najpierw był stromy dojazd (teraz wjeżdżało sie łagodną szutrówką), a potem zjazd śliską scieżką po deszczu i cału czas miałem wrażenie, że mnie ściąga do strumienia. A teraz nawet nie zauważyłem strumienia... Cóz inne opony + rutyna.

Jeżeli chodzi o Chwalisław, to w tej miejscowości na około 10 km przed meta mnie wtedy doszedłeś. Stoczylismy epicką walkę na ostatnich kilometrach. Pod górę nie dawałem rady, ale doszedłem na zjazdach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuba Ruszkowski




Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malichy/Pruszkow

PostWysłany: Wto 20:44, 13 Maj 2008    Temat postu:

Grzesiek napisał:
(No i zjazd po drodze krzyżowej... Byłem tam pierwszy raz a leciałem w dól mijając wszystkich - super! )


Pierwszy raz jak stałem na poczatku tej krzyżowej drogi tez pomyslałem super .Młody jesteś. Nie daj się na zjazdach podpuścić Wilkowi . On jest wysoko ubezpieczony.


Już taki młody nie jestem Smile Jakbym dwa lata temu tam stanął też by mną wstrząsnęło a tak to amortyzator miał co robić Smile Byłem podczas majówki w Szklarskiej i tam się podszkoliłem w zjazdach np na niebieskim spod Łabskiego Szczytu... Fajne te wasze rywalizacje. Mam nadzieję że będą się jeszcze pojawiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tcpvelmar.fora.pl Strona Główna -> MTB Marathon Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin